Od poprzedniej wizyty w Namibii mija prawie 4 lata i cały czas chodził nam po głowie powrót do Kotliny Kalahari (miejsce w którym poczułam się tak swojsko, że aż mnie to zaszokowało). Wojtek do znudzenia powtarzał o nocnym niebie nad Spitzkoppe a ja marzyłam o Delcie Okavango. I wreszcie jest! kupiliśmy bilety (drogie strasznie są teraz) i lecimy do Windhuk w drugiej połowie sierpnia.

Zaplanowaliśmy tym razem Namibię wschodnią, Botswanę i krótki skok do Zimbabwe nad Wodospady Witktorii. Będzie intensywnie i dziko. Ekipa ośmioosobowa, dwie Toyoty Hilux z namiotami na dachu wynajęte, noclegi zaklepane. Wystarczy teraz odliczać czas i myśleć co zabieramy ze sobą i jakie waluty się przydadzą 🙂 Już nie mogę się doczekać!