wyprawy wakacyjne

podróże dalekie i bliskie

Trasa 2- Pustynie. Utah, Arizona, Nowy Meksyk

Przebieg trasy:

Las Vegas NV, Valley of Fire State Park, Kanab UT, Bryce Canyon National Park, Zion National Park, Grand Canyon National Park, Page AZ, Flagstaff AZ, Sedona AZ, Petrified Forest National Park, Santa Fe NM, Taos Pueblo, Socorro NM, Very Large Array, White Sands National Park, Roswell NM, Carlsbad Caverns National Park, Tombstone AZ, Scottsdale AZ, Organ Pipe Cactus National Monument, Phoenix AZ.

trasa
  • dzień 1-2 Las Vegas- spacer na Strip, Zapora Hoovera, zakupy
  • dzień 3 Kanab- Valley of Fire
  • dzień 4 Bryce Canyon NP
  • dzień 5 Zion NP, Coral Pink Sand Dunes SP
  • dzień 6 Grand Canyon NP- krawędź północna
  • dzień 7 wycieczki po okolicy np. Cottonwood Canyon Road lub White Pocket
  • dzień 8 Antelope Canyon, Horseshoe Bend, Jezioro I zapora Powella, Flagstaff
  • dzień 9 Flagstaff, Sedona, Holbrook
  • dzień 10 Petrified Forest NP, Santa Fe
  • dzień 11 Santa Fe, Taos Pueblo, Albuquerque
  • dzień 12 Socorro, Very Large Array
  • dzień 13 White Sands NP, Roswell
  • dzień 14 Carlsbad Caverns NP, El Passo
  • dzień 15 Tombstone, Scottsdale
  • dzień 16 Scottsdale odpoczynek
  • dzień 17 Organ Pipe Cactus NM, 
  • dzień 18 Saguaro NP lub relaks
  • dzień 19 Phoenix, relaks, pakowanie
  • dzień 20 wyjazd

Dzień 1 Lądowanie w Las Vegas, zameldowanie w hotelu, wieczorny spacer po Strip, kolacja.

Dzień 2 Odbieramy auto z wypożyczalni na lotnisku. Tym razem jest to Enterprice. Zarezerwowaliśmy tradycyjnie przez brokera Autoeurope z pakietem super cover (http://www.autoeurope.pl) Jedziemy na krótką wycieczkę na Tamę Hoovera. w lipcu jest tam ponad 40 stopni, do tego wszędzie skały i beton są tak nagrzane, że wydaje nam się, że jesteśmy w piekarniku. Niestety z powodu upałów odwołano wycieczki piesze po tamie. W sprzyjających okolicznościach można zarezerwować wycieczkę na stronie tamy/elektrowni https://hooverdam.denisonparking.com/WebStore/shop/ViewItems.aspx?CG=HDVCTKTS&C=HDTKTS koszt to 15$ od osoby dorosłej. Po półgodzinnym pobycie wracamy do Las Vegas i mamy czas wolny. Jedni wybierają basen, my zakupy w Premium Outlets North.

Dzień 3

z Las Vegas do Kanab 225 mil – https://drive.google.com/open?id=1Xizqlxw3_b6gl__XdS24T14HUDVvwTI6&usp=sharing

Wcześnie rano pobudka i wyjazd do Kanab autostradą I15. Po ok. 35 km zjeżdżamy na drogę nr 169 i robimy 66 km pętle przez Valley of Fire State Park. Jest to najstarszy i największy park stanowy w Nevadzie (utworzony w 1935 r.). Dolina obfituje w panoramiczne widoki, ciekawe trasy wędrówek oraz kolorowe różowe, białe i czerwone o ciekawych formach skały ze starymi naskalnymi rysunkami, które pozostawili Anasazi. Miejsce absolutnie nas zauroczyło. Nie podjęliśmy żadnego dłuższego szlaku, bo panował nieziemski upał. Temperatura przekraczała 40 stopni a na początkach szlaków były tablice z informacjami, że z powodu upału wędrówki są nie rekomendowane i niebezpieczne. Wjazd kosztuje 10$ od auta. Szczegóły dostępne są na stronie parku http://parks.nv.gov/parks/valley-of-fire

z upałem nie ma żartów

Do Kanab mieliśmy 150 mil, po drodze zrobiliśmy zakupy i odebraliśmy klucze od wynajętego na Airbnb domu. Kanab jest bardzo wygodną lokalizacją na bazę wypadową do pobliskich parków narodowych. Zdecydowaliśmy się tam zatrzymać na 5 dni.

Dzień 4

Dziś odwiedzamy niezwykle barwny Bryce Canyon NP. Przed nami 95 mil. Po 60 milach drogą 89 na północ należy skręcić w drogę nr 12 a po około 2 milach warto zatrzymać się w Red Canyon. odbyliśmy piękny spacer wśród czerwonych skał i sosen. Był przedsmakiem, tego, co czekało nas w Bryce Canyon NP.

15 mil dalej wjechaliśmy na teren parku narodowego Bryce Canyon. w budce strażnika kontrolującego wjazd do parku kupiliśmy kartę America The Beautiful Pass uprawniającą do wjazdu/wstępu do wszystkich parków narodowych i pomników narodowych w USA przez rok od daty zakupu. Koszt 80$ https://www.nps.gov/planyourvisit/passes.htm. Jeśli planujecie odwiedzić więcej niż trzy parki narodowe warto ją zakupić. Kupuje się ją na samochód, a w parkach do których wchodzi się pieszo jest biletem dla 4 osób. Strażnik tradycyjne dał nam mapkę parku i gazetkę informacyjną.

Bryce Canyon właściwie nie jest kanionem, nie płynie tu żadna rzeka, która mogłaby go wyrzeźbić. Składa się w ciągu amfiteatrów wyrzeźbionych przez bardzo zmienne warunki atmosferyczne na skraju płaskowyżu. Duża wysokość, bo ponad 2300 m n.p.m. sprawia, że w parku są bardzo wysokie wahania temperatury. Częste kwaśne deszcze i naprzemienne zamarzanie i nagrzewanie się skał powodują silną erozję, w efekcie której powstały liczne iglice skalne zwane Hoodoos, naturalne mosty, okna i łuki. A to wszystko oprócz ciekawej formy mieni się intensywnymi barwami od bieli i różu po pomarańczowy i głęboką czerwień. Nagromadzenie tego typu formacji skalnych jest tu największe na świecie. Park można zwiedzać po amerykańsku 😉 jeżdżąc od jednego punktu widokowego do kolejnego. Każdy jest inny i zachwycający. Można też zejść na dół jednym z wielu wytyczonych szlaków.

Niestety ostatnim razem nie udało nam się zejść na szlak, bo rozpętała się monsunowa burza i strażnicy zamknęli szlaki. Podczas burzy jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo rażenia przez piorun. Niebezpieczeństwo jest na tyle poważne, że troje z naszych znajomych zostało uwięzionych w visitor center i zabroniono im przez zakończeniem nawałnicy wyjść na parking.

Jeśli jesteście w okolicy podczas pełni księżyca i pogoda jest łaskawa, warto zdobyć permit na tzw Full Moon Hike. Jest to trasa wśród iglic, z przewodnikiem po zapadnięciu nocy. Wrażenia są niepowtarzalne. Zdobycie zezwolenia na tę imprezę jest dość trudne. Trzeba przyjechać przed świtem i ustawić się w kolejce przed wejściem do visitor center. Jeśli jakiś uczestnik z grupy nie może być obecny należy okazać jego buty! Przyjechaliśmy o 5 rano, kolejka przed nami nie była wielka. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się że ludzie przed nami mają po kilka par butów i dla nas wejściówek zabrakło! Na osłodę, w związku z pobliskimi pożarami lasów i sporym zadymieniem hike został odwołany. https://www.nps.gov/brca/planyourvisit/fullmoonhikes.htm

Dzień 5

Wycieczka do Zion National Park. 46 mil w jedną stronę plus przejazdy autobusem parkowym.

droga nr 9 jest jedną z najpiękniejszych jakimi w życiu jechałam

Wyjazd z Kanab drogą 89 na północ (podobnie jak do Bryce Canyon) z tą różnicą, że na MT Carmel Junction zjeżdżamy w drogę nr 9. Jest to przepiękna, widokowa droga wijąca się pośród niezwykłych formacji skalnych o zadziwiających barwach. Są to niekiedy grzyby, innym razem karbowane pagórki, jeszcze inne przypominają lody truskawkowe. Do tego nawierzchnia drogi jest brązowa.Czad!

By dostać się do Zion NP trzeba przejechać przez tunel (Mt Carmel Tunnel). I tu uwaga dla kierujących pojazdami wysokości 3.4m i więcej lub szerokimi na 2.4m i szerszymi. Konieczne jest zezwolenie na przejazd (permit) kosztujące 15$. Wiąże się to z koniecznością zamknięcia na czas przejazdu ruchu w przeciwnym kierunku.

Po drugiej stronie tunelu jest inny świat. Wysokie, czerwonawe strome skały, zielone drzewa a w dole rzeka Virgin. Droga wiedzie do uroczego Springdale, lecz jeszcze przed nim skręca się do Visitor Center. Tam, na parkingu należy zostawić samochód i dalej poruszać się po parku używając shuttle busów. Kursują często i zatrzymują się przy wszystkich atrakcjach, wejściach na co ważniejsze szlaki. Wygodne. W wysokim sezonie jest bardzo trudno znaleźć miejsce, zatem trzeba planować przyjazd o jak najwcześniejszej godzinie porannej. Tu link do gazetki z mapą parku https://www.nps.gov/zion/planyourvisit/upload/ZionUnigrid.pdf.

i link do wszelki mapek i planów parku https://www.nps.gov/zion/planyourvisit/maps.htm

Zaczęliśmy od wypożyczenia sprzętu- neoprenowych skarpet, butów i wielkich kijów, bo planowaliśmy przejść szlak Narrows. Niestety w związku z załamaniem pogody w górze rzeki szlak został zamknięty. W takich warunkach może pojawić się powódź błyskawiczna, niezwykle niebezpieczna. Mieliśmy zamiar wrócić następnego dnia, ale strażnik stwierdził, że nie ma gwarancji otwarcia szlaku. Zrezygnowaliśmy. Tu link do informacji na temat tego szlaku https://www.nps.gov/zion/planyourvisit/thenarrows.htm

Część z nas (nie mająca lęku wysokości i przestrzeni) wybrała się zatem na Angels Landing, pozostali poszli do Emerald Pools. Pierwszy ze szlaków prowadzi dość stromo w górę z dość dużymi ekspozycjami. Drugi okazał się wielkim rozczarowaniem. Zamiast szmaragdowych jeziorek ujrzeliśmy błotniste bajorka. Ale widoki na obu były bardzo ładne

Pogoda znów nie była naszym sprzymierzeńcem. Tuż przed szczytem niebo zasnuło się ciężkimi, burzowymi chmurami a w oddali zaczęły bić pioruny. Trzeba się było sprawnie ewakuować. Dotarliśmy do aut i ruszyliśmy w drogę powrotną. Na mapie znalazłam szutrową drogę, która biegła obok granic parku, postanowiliśmy w nią wjechać i zobaczyć czy znajdziemy jakieś ciekawe plenery. Zjazd był koło sporej baterii skrzynek pocztowych stojących w samy środku niczego. To był świetny pomysł. Trasa nie była bardzo wymagająca, miała tylko jeden odcinek trudniejszy, że potrzeba była wysiąść z auta, by znaleźć optymalny tor. Widoki wspaniałe a po drodze niespodzianka: Coral Pink Sand Dunes State Park, czyli wielka piaskownica w kolorze zupy pomidorowej. Doskonałe zwieńczenie naszej wycieczki.

Dzień 6

Krawędź Północna Wielkiego Kanionu. 75 mil w jedną stronę plus objazd punktów widokowych

Często moi znajomi pytają, która krawędź Wielkiego Kanionu jest bardziej warta odwiedzin. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Obie krawędzie tego cudu natury oferują wspaniałe i niezapomniane widoki. Byłam dwukrotnie na każdej z nich. Myślę, że większe wrażenie robi ta, którą zobaczymy jako pierwszą. Pierwsze zetknięcie z Wielkim Kanionem jest bowiem OSZAŁAMIAJĄCE. Tym razem mieliśmy bliżej na bardziej dziką i wyżej, bo na ponad 2400 m n.p.m., położoną krawędź północną.

Jadąc drogą stanową nr 69 czyli Grand Canyon Hwy można spotkać Was niespodzianka. Na ogromnej polanie bardzo często pasie się, duże stado bizonów!

https://www.nps.gov/grca/planyourvisit/basicinfo.htm

Objazd parku zaczynamy od Visitor Center. Na skraju kanionu rozsiadł się imponujący Gran Canyon Lodge z barem, restauracją i pokojami hotelowymi. Przez ogromne, panoramiczne okna można podziwiać kolorowe skały. Znajdują się tam też sklepy z pamiątkami.

Idziemy do położonego na 2487 m n.p.m. przepięknego punktu widokowego Bright Angel Point, następnie jedziemy na najdalej położony Cape Royal a kończymy na najwyższym Point Imperial 2683 m n.p.m.

Osoby o dobrej kondycji mogą pokusić się o zejście do wnętrza kanionu.

równo z zachodem słońca wróciliśmy do Kanab. Tu mała uwaga organizacyjna. Kanab jest w stanie Utah, gdzie tylko w ograniczonym czasie otwarty jest Liquor Store. Jeśli chcecie np. kupić jakiś trunek, tuż przed granicą Arizony z Utah, przy drodze 89 znajduje się Border Shop a w nim wszelkie dobra za normalną cenę 😉

Dzień 7

Te dzień można przeznaczyć na wycieczki po okolicy Kanab (a jest co oglądać) lub po prostu poleniuchować. My podzieliliśmy się na dwa zespoły i wybraliśmy się równolegle do White Pocket (posiadacze aut z wyższym zawieszeniem) i Cottonwood Canyon Road łączącą drogę 89 z Kodachrome Basin. Planowaliśmy zrobić prawie 180 milową pętlę:

Szutrowa droga Cottonwood Canyon Rd, wydawała się łatwą wycieczką, którą bez problemów powinny przejechać nasze auta (Chevrolet Suburban, Subaru Outback i Toyota RAV4). Początek był bardzo przyjemny, droga jest dobrze utrzymana. Pogoda była słoneczna a na niebie nieliczne chmurki.

trasa

Jechało się świetnie, co rusz zatrzymując się na sesje zdjęciowe czy wypuszczenie drona. Niestety zaczęło się chmurzyć.

Wreszcie spadły ciężkie krople deszczy i chwilkę później rozpętała się burza. Straciliśmy kontrolę nad naszym 2,5 tonowym potworem, który zaczął sunąć bokiem wprost do wąwozu. Szczęśliwie odbił się lekko od krzaczków i zatrzymał. Droga zmieniła się w ciągu minuty w rwący strumień. Jazda dalej była niemożliwa. Lepkie błoto oblepiało opony i sprawiało, że auto traciło zupełnie przyczepność i zachowywało się jak na lodzie. Zjechaliśmy wolniutko jak najdalej krawędzi wąwozu i postanowiliśmy czekać.

Nasz przejazd:

Po kwadransie ulewa ustała a po kolejnej 1,5 godzinie rozpoczęliśmy odwrót. 2 mile dalej było sucho jak pieprz. Zatrzymaliśmy się przed wjazdem na 89 i zobaczyliśmy coś takiego:

Druga ekipa pojechała do White Pocket i mieli doskonałą pogodę. Jazda w głębokim piachu była trudna, zakopali się w nim, ale podobno było warto.

dzień 8

Pora opuścić gościnne Kanab. Dziś spory odcinek do pokonania, do tego pełnen atrakcji. W sumie ponad 260 mil.

Jedziemy drogą 89A do Page, bo mamy zarezerwowane bilety do Antelope Canyon. Po drodze przejeżdzamy przez okolice Vermillion Cliffs, Marble Canyon, oglądamy Navajo Bridge i wartko płynącą Kolorado

Dojeżdżamy do Page, zostawiamy auta na parkingu przed biurem Tribala organizującego wycieczki do Antelope Canyon, meldujemy się, zostajemy załadowani na pikapa i w drogę. Indianinie to szaleni kierowcy, droga jest więc emocjonująca. A na miejscu… CUDO!

Wycieczkę zarezerwowaliśmy 5 miesięcy wcześniej na stronie http://antelopecanyon.com. Jedynym operatorem jest Tribal Navajo, odwiedzić kanion można tylko z przewodnikiem z ich plemienia. Nasz był bardzo miły, chętnie i wyczerpująco odpowiadał na wszelkie pytania.

następnie, pojechaliśmy zobaczyć Horseshoe Bend i rzuciliśmy okiem na tamę Glen (druga co do wielkości po tamie Hoovera) i znów wycieczka po tamie odwołana z powodu upałów.

Kolejnym przystankiem jest Flagstaff AZ. Nocujemy tradycyjnie już w Days Inn (https://www.wyndhamhotels.com/en-uk)

Dzień 9

Dziś nie mamy napiętego programu. Do przejechania jedynie 150 mil.

Po obfitym śniadaniu w doskonałej knajpce śniadaniowej (Mike&Ronda’s The Place 21 S Milton Rd, Flagstaff) postanowiliśmy wyskoczyć na chwilę do Sedony, uroczego miasteczka, w którym można spotkać wielu znanych z ekranów gwiazd. Miasteczko jest też miejscem przyciągających wyznawców New Edge. Okolica jest przepiękna, warto tam zajrzeć. Tuż przed miastem znajduje się kąpielisko Slide Rock 🙂 Miła ochłoda w wartko płynącej wodzie.

po zwiedzaniu zgłodnieliśmy, postanowiliśmy więc wpaść do Galaxy Dinner na legendarnego shake’a i coś z grila. Było pysznie. Galaxy Dinner został otwarty w 1952, przy drodze 66. Niestety po 60 latach funkcjonowania, we wrześniu 2019r. został zamknięty. Podobno powodem jest całkowita renowacja i przebudowa. Nie wiem czy po niej zostanie klimat słodkich lat 50 tych.

Na nocleg wybraliśmy Holbrook- małe miasteczko na starej 66 Road. Nie zdecydowaliśmy się na Wigwam Motel…;)

Dzień 10

Santa Fe, po drodze Petrified Forest National Park. Do przejechania 311 mil.

Zgodnie z planem o poranku pojechaliśmy do Petrified Forest NP. Zdumiewające miejsce. Składa się z dwóch części. Zasadniczej z ogromną ilością skamieniałych drzew, kolorowych i spektakularnych. jest tu spro krótkich i przyjemnych szlaków. Pogoda była bardzo zmienna, w oddali czaiła się monsunowa burza, więc zdjęcia robione były w dość dramatycznej scenerii.

Druga część to Pustynia Pstra o niesamowitych kolorach i dużej ilości starych rysunków naskalnych pozostawionych przez dawnych mieszkańców tego miejsca. Teren parku był zamieszkany od wczesnej epoki lodowcowej czyli od około 10 000 p.n.e. Przez park wiodła legendarna Route 66. Dziś jej przebieg można poznać po linii słupów telegraficznych i porzuconym wraku samochodu.

Na nocleg dojechaliśmy do Santa Fe NM. Miasta które jest najdłużej zamieszkaną miejscowością w USA. Jest bardzo związane z historią Indian Pueblo. Do dziś większość budynków wznoszona jest z cegły adobe. Dzięki temu centrum miasta jest niezwykle spójne i kameralne. Prawdę mówiąc zachwyciło nas.

Dzień 11

Dziś dystans do pokonania to 236 mil.

Przed południem spacer po centrum miasta. Zrobiliśmy małe zakupy pamiątek. Wśród wszechobecnych galerii znaleźliśmy też polską Cepelię 🙂 Na Santa Fe Plaza (odpowiednik rynku) jest cała masa sklepików i knajpek. Urocze miejsce. W centrum jest interesujące muzeum i galeria sztuki Georgii O’Keeffe. Malarka spędziła w Santa Fe drugą połowę swego życia mówiąc ze odnalazła tu wyjątkowe światło. Miłośnicy jej malarstwa z pewnością go nie ominą.

Po pysznej kawce i ciachu, nabraliśmy sił i ruszyliśmy na północ do odległego o 73 mile Taos Pueblo. Wyjazd z miasta drogą 84 a po 25 milach w Espanola na drogę 68. Za miasteczkiem Taos należy zjechać na drogę wiodącą do Taos Pueblo, są znaki. Jest to osada w której Indianie Pueblo żyją nieprzerwanie od ponad 1000 lat. Domy z suszonej na słońcu cegły, które można tam oglądać zostały zbudowane w okresie od roku 1000-1450 n.e. W chwili obecnej w Taos Pueblo mieszka około 150 osób. Wielu z Indian Pueblo buduje letnie domy w okolicy. Szacuje się ich liczność na 1900 osób. Wejście na teren wioski jest płatne 16$ od osoby (jeśli jesteście w grupie conajmniej 8-osobowej 14$), dzieci do lat 10 wchodzą za darmo. Zwiedzanie jest możliwe codzienne od 8.30 do 14.30. Jedynie fragment wioski jest udostępniony odwiedzającym. W kościele znajdującym się w centralnym miejscu nie wolno robić zdjęć.

Spędziliśmy tam nieco ponad 2 godziny i udaliśmy się do następnej destynacji Los Alamos. Postanowiliśmy odwiedzić miejsce, gdzie powstał Project Manhattan i pierwsza bomba atomowa oraz zobaczyć ekspozycję muzeum. Bradbury Science Museum ma bardzo ciekawą ekspozycję i bardzo dokładnie pokazuje nie tylko historię powstania pierwszej bomby atomowej, ale również przybliża współczesne badania. Wstęp jest wolny. Jest czynne od wtorku do soboty w godzinach 10-17 a w niedziele i poniedziałki 13-17 https://www.lanl.gov/museum/. Po zamknięciu muzeum zjedliśmy w pobliskiej restauracji obiad i pojechaliśmy na nocleg do stolicy stanu – Albuquerque.

dzień 12

Dystans około 180 mil.

Albuquerque nie powaliło nas. Sympatyczne, lecz nie tak ładne jak Santa Fe. Pokręciliśmy się chwilkę po centrum najstarszej części. Później szukaliśmy atlasu drogowego Nowego Meksyku. Niestety w żadnej z odwiedzonych księgarni go nie znaleźliśmy.

Następna na naszej liście była bateria radioteleskopów Very Large Array znajdującej się 51 mil drogą 60 za Socorro. To tutaj Jodie Foster usłyszała sygnał od obcej cywilizacji w filmie „Contact”. Obserwatorium składa się z 27 radioteleskopów, każdy o rozpiętości czaszy 25 m. Ułożone są na trzech ramionach (kąt między ramionami wynosi 120 stopni), na szynach i po maksymalnym rozsunięciu mogą działać jako jedna antena o średnicy 35 km! Na terenie obserwatorium należy wyłączyć moduły radiowe we wszystkich wnoszonych urządzeniach w tym telefonach komórkowych.

Dzień 13

Do przejechania ok. 330 mil.

Hurra!!! udało mi się kupić atlas! WRESZCIE

SHELL koło Socorro

Dziś naszym celem była biała, gipsowa pustynia White Sands National Park. Z Socorro wybraliśmy dłuższą lecz szybszą międzystanową 25. Po drodze zaintrygowała nas nazwa miejscowości True or Consequences. Wjechaliśmy i w najdziwniejszym sklepie z pamiątkami kupiliśmy bardzo kolorowe koszulki 🙂

White Sands są warte odwiedzenia. Wszędzie wydmy z białego gipsu. Sprawiają surrealistyczne wrażenie jazdy wśród śniegu przy temperaturze ponad 30 stopni. Zrobiliśmy sobie tam piknik, jest sporo wyznaczonych do tego celu miejsc wyposażonych w zadaszone stoły i grille.

Dzień 14

Dystans do pokonania to 360 mil.

Nocleg spędziliśmy w Roswell. Miasto do dziś żyje tematami związanymi z UFO. Wszystko zaczęło się 2 lipca 1947 roku, gdy siedzący na tarasie małżonkowie Wilmot ujrzeli szybko poruszający się, jarzący obiekt przypominający dwa sklejone ze sobą wnętrzami talerze. Wybuchła sensacja o odwiedzinach Obcych, podsycana w mediach i co rusz publikująca opowieści „naocznych świadków” katastrofy (podobno spodek rozbił się na pustyni). Miejsce to od lat przyciąga zwolenników teorii spiskowych i miłośników tematyki UFO. Odwiedziliśmy lokalne muzeum i pokręciliśmy się po mieście, w którym Szaraki i Zieloni wyglądają zza każdego rogu 🙂

Po krótkim rekonesansie w Roswell udaliśmy się do następnego punktu naszej wyprawy- Parku Narodowego Carlsbad Caverns. Niesamowite miejsce. Jest przeogromny zespół jaskiń, do którego prowadzi stroma ścieżka. Schodziliśmy nią ponad 2 godziny. Jaskinia jest gigantyczna i przepiękna. Trochę martwiłam się powrotem, ale niepotrzebnie, bo z jaskini można wyjechać na powierzchnię windą.

Ten miły dzień zakończyliśmy stekiem w El Paso. Było warto. Nocleg w małej mieścinie Deming NM.

10729 Gateway Blvd W, El Paso, TX 79935

Dzień 15

Kierunek Arizona. Pierwszy przystanek Tombstone. Zobaczymy jak to jest żyć w westernowym miasteczku.

Jeszcze tylko drink w Saloonie i po godzinie jazdy wreszcie Scottsdale. Wyjęliśmy przez Homeaway duży dom z basenem, w którym nasza 14 wygodnie się rozlokowała. Przez kolejne 4 dni będzie naszą bazą do zwiedzania południowej Arizony oraz miejscem relaksu.

Dzień 16

Dzień poświęcony na relaks nad basenem i krótką wycieczkę do stolicy stanu. Postanowiliśmy zobaczyć w Phoenix Kapitol stanu Arizona wraz z parkiem pamięci oraz pustynny ogród botaniczny.

Dzień 17

Dziś ostatnia wycieczka na południe. Jedziemy do Organ Pipe Cactus national Monument. Będziemy przy samej granicy z Meksykiem, bo tylko w tych upalnych warunkach Organ Pipe ( kaktusy z gatunku Stenocereus Thurberi) są w stanie się prawidłowo rozwijać. Jest to jedyne w USA stanowisko ich występowania. Jadąc do parku mijamy miasteczko Ajo, postanawiamy w drodze powrotnej zjeść tam obiad (meksykańska restauracja palce lizać). Pamiętajcie, żeby mieć przy sobie paszporty, bo przed wjazdem do parku jest przygraniczny punkt kontrolny. To nasza trzecia w tej podróży, po White Sands i okolicach Tomb Stone, kontrola.

Przez park jest wytyczona 34 kilometrowa, widokowa trasa Ajo Montain Drive, którą wybieramy.

Dzień 18

Zaplanowaliśmy na ten dzień zwiedzanie Parku Narodowego Saguaro nieopodal Tucson. Niestety w górach szalała burza, postanowiliśmy więc poleniuchować nad basenem i zrobić ostatnie zakupy. Wieczorem pakowanie, bo jutro oddajemy na lotnisku w Phoenix samochody i wylatujemy do Nowego Yorku i wracamy do Warszawy.

Dzień 19

powrót

INFORMACJE PRAKTYCZNE

  • noclegi- rezerwujemy hotele/motele przez stronę http://www.booking.com lub http://www.wyndhamhotels.com lub http://www.motel6.com. Nasze ulubione to La Quinta oraz Days Inn
  • W przypadku gdy w jakiejś miejscowości przebywamy dłużej niż dwa dni rezerwujemy dom lub apartament za pomocą serwisów http://www.airbnb.pl lub http://www.homeaway.com, to pozwala nam w wygodnych warunkach odpocząć, wieczorami grillować i przyrządzać samodzielnie posiłki.
  • samochody zawsze wypożyczamy przez pośrednika http://www.autoeurope.pl i wybieramy pakiet supercover bez udziału własnego rozszerzony na szyby i podwozie. Uwaga: ceny podawane są w euro i płaci się 100% w momencie rezerwacji. Otrzymuje się voucher, z którym pojawiamy się w wypożyczalni.
  • przeloty wewnątrz USA preferujemy liniami Southwest http://www.sothwest.com. Mają bardzo dobre ceny, nie wyskakują w wyszukiwarkach. Ich najlepszą cechą jest to, że w cenę biletu są wliczone dwie walizki.
  • koszt tu opisanej wyprawy wyniósł 9200 zł/osobę. Podróżowaliśmy w 14 osób, dwukrotnie wynajęliśmy domy o wysokim standardzie: w Kanab i Scottsdale. pozostałe noclegi w sieciowych motelach. Mieliśmy wypożyczone cztery samochody (Chevrolet Suburban, Subaru Outback, Toyota RAV 4, Jeep Patriot), które odebraliśmy w Las Vegas a oddaliśmy w Phoenix. Lubimy gotować, więc gdy było to możliwe przygotowywaliśmy posiłki samodzielnie. Zakupy spożywcze robiliśmy w lokalnych marketach.

%d blogerów lubi to: