wyprawy wakacyjne

podróże dalekie i bliskie

Kalifornia

  1. San Francisco
  2. Monterey
  3. LA
  4. Point Reyes National Shore
  5. Redwoods National Park
  6. Lassen Volcanic Park
  7. Yosemite National Park
  8. Sequoia & Kings Canyon National Park
  9. Death Valley National Park
  10. Joshua Tree National Park
  11. Big Sur i Morro Bay
  12. Mono Lake
  13. Bristlecone Ancient Pines Forest
  14. Alabama Hills
  15. San Diego
  16. Big Basin Redwoods SP

1. San Francisco

Uwielbiam to miasto. Położenie nad zatoką przepiękne, pełna uroku zabudowa, fantastyczna komunikacja, uśmiechnięci ludzie i wszechobecny luz. Co kilka kroków, wspinasz się na wyżej położne i ulice zaskakuje Cię oszałamiający widok. Poniżej kilka rekomendowanych przeze mnie spacerów.

Polecamy spacer wybrzeżem do końcowej stacji zabytkowego tramwaju linowego Powell-Hyde (bilet 7$ kupowany u motorniczego i przejazd w okolice Lombard Street, dalej przejście tą najbardziej krętą ulicą Ameryki. Następnie powrót na wybrzeże (kolejny spacer około mili) odwiedziny i obiad w Fisherman’s Wharf, Pier 39, gdzie mieszka spora kolonia lwów morskich . Ciąg dalszy wędrówki wzdłuż portu wiedzie do kolejnej wizytówki miasta- budynku portu. Z pomostu wychodzącego w zatokę są interesujące widoki na miasto i ogromny Bay Bridge.

Okolice Golden Gate Park: 

  • California Academy of Science ze wspaniałym akwarium, lasem deszczowym, żyjącym dachem i planetarium Morrisona https://www.calacademy.org
  • muzeum sztuki de Younga -bardzo charakterystyczny budynek, ciekawa kolekcja, 
  • ogród japoński z herbaciarnią najstarszy ogród japoński w USA. Został założony jako Japanese Village w 1894 na wystawę California Midwinter International Exposition, po której twórca pan Hagiwara został poproszony, by urządzić ogród na stałe. On i jego rodzina dbali o ogród aż do 1942 roku, kiedy po ataku na Pearl Harbour wraz ze 120 tys. innych Japończyków opuścili USA. Po wojnie nie otrzymali zgody na powrót. Ogród jest niewielki lecz przepiękny. Polecam też wypić filiżankę herbaty, jest ich spory wybór. Pita na tarasie z widokiem na ogród smakuje przednio.
pagoda Japanese Tee Garden
  • ogród botaniczny, konserwatorium kwiatów czy zagroda bizonów. Pamiętajcie, że park jest ogromny (1/5 większy niż nowojorski Central Park). Można go zwiedzać pieszo (dużo chodzenia), wypożyczonym rowerem czy segwayem.

Dzielnica Mission

Mission Dolores składa się ona z zabudowań dawnej misji z 1776 roku oraz bazyliki wzniesionej w 1918. Warto zajrzeć na dziedziniec i do kościoła. Nieopodal znajduje się Mission Dolores Park, skąd roztaczają się bardzo atrakcyjne widoki na miasto. W weekendy, gdy aura pozwala, można tam spotkać prawdziwe tłumy młodych ludzi wylegujących się na trawie, grających we frisbee i piknikujących. 

Mission Dolores

Historyczne tramwaje Cable Cars- przejażdżka jest bardzo fajna, zwłaszcza jak trafo się fajny „pan kierowca” 🙂

Tu krótka uwaga dotycząca przemieszczania się po mieście. SF ma fantastycznie działającą komunikację publiczną. Autobusy, tramwaje, metro i kolejka BART dojeżdżają praktycznie w każdy zakątek. Bilet na pojedynczą jazdę kosztuje u kierowcy 2,75$ a za pomocą aplikacji 2,5 $ i jest ważny przez półtorej godziny. Warto zainstalować sobie kartę Clipper https://www.clippercard.com/ClipperWeb/. Są też bilety dzienne, trzydniowe i dłuższe. Tu znajdziecie szczegóły taryf: https://www.sfmta.com/getting-around/muni/fares 

2. Monterey

Na południe od San Francisco, nad zatoką Monterey leży urocze miasto o tej samej nazwie. Skala miasta i jego atmosfera braku pośpiechu powoduje, że bardzo łatwo można się tam zrelaksować.

Cannery Row

Spacer starą ulicą Cannery Row, wśród restauracyjek, galerii i sklepików mieszczących się w dawnych przetwórniach sardynek można zakończyć w jednym z największych na świecie oceanarium Monterey Bay Aquarium. Jest przeogromne, żyje w nim 35 tys zwierząt w ponad 8,5 milionów litrów wody morskiej. Na mnie największe wrażenie zrobił las alg oraz część poświęcona konikom morskim. Szczegóły dotyczące odwiedzin znajdziecie na stronie akwarium https://www.montereybayaquarium.org

Old Fisherman’s Warf

Pier wychodzący w zatokę, przy którym przycupnęły restauracje rybne i z owocami morza, firmy oferujące rejsy z obserwacją wielorybów, sklepiki z pamiątkami i charter łodzi. Fajnie tu zajrzeć, gdy pogoda paskudna lub, gdy zachód słońca blisko 🙂 To tu zjadłam najlepszy Clam Chowder w życiu.

17 Miles Drive

Niezwykle widokowa droga począwszy od Pacific Grove Gate biegnie wybrzeżem, wśród oszałamiająco pięknych widoków, przez Pebble Beach aż po Carmel By the See. Wije się przez bardzo ekskluzywne pole golfowe, wśród luksusowych domów na klifach, cyprysowych zagajników. Przejazd jest płatny i wynosi 10,50 $/ samochód. Szczegóły: https://www.pebblebeach.com/17-mile-drive/

Okolice portu

Spacerując w porcie można obserwować dzikie zwięrzęta: do nabrzeża podpływają chętnie lwy morskie oraz morskie wydry, jest też sporo ptaków.

Big Sur

Między San Francisco a Los Angeles jest przepiękne wybrzeże Pacyfiku a wzdłuż niego wytyczono drogę nr 1, która jest uznawana za jedną z najbardziej malowniczych na świecie. Polecam z całego serca przejechania nią od SF do Morro Bay.

3. LA

Kolejnym miastem miało być Los Angeles, ale ja go nie lubię, więc z czystym sumieniem nie mogę rekomendować. Wrzucam zatem tylko kilka zdjęć.

Z LA szybko uciekliśmy na nocleg do Anaheim i nie chodziło nam o Disneyland 🙂 Zwiedziliśmy niezwykły kościół- Cristal Cathedral. To monumentalna post modernistyczna budowla. Na jej wzniesienie zużyto 10 000 szyb a mieści się w niej 2900 osób. W 2011 r. została sprzedana za 57,4 mln dolarów rzymskokatolickiej diecezji Orange. Gdy tam byliśmy mieścił się w niej protestancki kościół, z którego msze transmitowane były na cały świat (poza Polską, w co nie mogła uwierzyć jedna z pracownic i sprawdziła w wielkiej książce).

wnętrze katedry z ogromnymi organami i fontanną

Kolejnym miastem nieopodal jest Santa Barbara- ładne, zadbane i czyste a do tego ma fajną plażę.

4. Point Reyes National Shore

Półwysep położony nieco ponad 35 mil na północ od Golden Gate Bridge czaruje swym surowym pięknem. Wybrzeże północnej Kaliforni to poszarpane skały, groźnie huczący Pacyfik, mocny wiatr szarpiący ubranie i niezłomne cyprysy- jedyne drzewa, które są w stanie rosnąć smagane słonym sprejem, jaki niesie pacyficzny wicher.

Z klifu, koło latarni w odpowiednim czasie można obserwować wieloryby! Wale szare migrują wzdłuż wybrzeża Pacyfiku między Alaską a Baja California. Obserwacja tych wspaniałych ssaków jest możliwa między drugą połowa grudnia a końcem stycznia, gdy płyną na południe oraz w marcu, gdy wracają. Byliśmy tam w październiku, niestety nie dopłynęły:(

Miłośnicy ptaków też mogą tam ciekawie i owocnie spędzić czas. Awifauna zamieszkująca lub odwiedzająca ten fragment wybrzeża liczy 490 gatunków. https://www.nps.gov/pore/planyourvisit/wildlife_viewing_birds.htm

5. Park Narodowy Redwood

Znajduje się na wybrzeżu Pacyfiku w północnej Kalifornii i obejmuje obszar ponad 44,5 km2. Został utworzony w 1968, by chronić ostanie fragmenty siedlisk sekwoi wiecznie zielonej, której lasy były wycinane w zastraszającym tempie. Obejmuje trzy parki stanowe: Prairie Creek Redwood State Park, Del Norte Coast Redwood State Park i Jedediah Smith Redwood State Park. W 1980 park został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nazwa redwood jest angielską nazwą sekwoi wiecznie zielonej (nie mylić z mamutowcem olbrzymim zwanym sekwoją ang. sequoia).

Dojazd do parku jest łatwy, przez park przebiega bowiem droga nr 101. My przyjechaliśmy nią z San Francisco. Jako bazę do wypadów na teren parku wybraliśmy miasto Arcata z racji całkiem dogodnego położenia oraz niskich cen noclegów. Gdybym jeszcze tez wybierała się do Redwood chciałabym nocować na kempingu na obszarze parku (pod namiotem lub w kamperze).

Główną atrakcją tego parku narodowego są najwyższe drzewa świata. Ich wysokość często przekracza 100 m! Dla porównania budynek Lumen wchodzący w skład Złotych Tarasów ma 105m. Wyobrażacie sobie las takich drzew?! Spacer wśród tych gigantów jest niesamowity, każdy może poczuć się jak Calineczka 🙂 Do tego ogromne paprocie i rododendrony jak rodem z Jurasic Park. W Prairie Creek Redwood State Park znajduje się najbardziej jurajski fragment- oszałamiający Fern Canyon. Spacer dnem tego wąwozu o porośniętych ścianach kilkoma gatunkami paproci robi niesamowite wrażenie. Absolutne most see.

Polecam też spacer wśród gigantów w Lady Bird Johnson Grove. Do tego trzeba dodać dzikie i niesamowite wybrzeże Pacyfiku z plażami usianymi wyrzuconymi przez ocean pniami drzew oraz spotkanie wielu gatunku zwierząt takich jak: baribal, puma, uchatka kalifornijska, ryś rudy, bóbr kanadyjski, kojot, jeleń szlachetny i wapiti, dzięciur żołędziowy, modrosójka czarnogłowa i rudaczek kalifornijski.

6. Lassen Volcanic National Park

Wulkaniczny Park Narodowy Lassen jest miejscem pełnym parujących fumaroli, łąk pokrytych polnymi kwiatami, czystych górskich jezior i licznych wulkanów. 

 Jest położony w Kalifornii, obejmujący najbardziej na południe wysuniętą część Gór Kaskadowych. Powstał 9 sierpnia 1916 roku z połączenia Cinder Cone i Lassen Peak NM. Zajmuje powierzchnię 429 km². Na jego obszarze znajduje się jedna z największych na świecie kopuł wulkanicznych- Lassen Peak (Lassen Peak jest jedynym wulkanem na obszarze kontynentalnych Stanów Zjednoczonych poza Mt St. Helens, który wybuchł w XX wieku. 22 maja 1915 roku nastąpiła silna erupcja Lassen Peak powodując dewastację okolicznych terenów, a deszcz popiołu wulkanicznego opadał aż do 350 km na wschód od wulkanu. Ta eksplozja była najsilniejsza z całej serii wybuchów, jakie miały miejsce w latach 1914-1917- z Wikipedii). Do dziś widać zdewastowaną przyrodę i całą masę rozrzuconych, gigantycznych głazów, które zostały wyrzucone w trakcie erupcji. To daje jakieś wyobrażenie o sile tej katastrofy.

Na terenie parku narodowego nie kursuje transport publiczny a jedyna utwardzona droga to Hwy 89. Wybierając się do tego parku należy sprawdzić na stronie zarządu parków narodowych warunki drogowe. Zimą spadają tu rekordowe ilości śniegu i droga jest zamknięta. Średni opad roczny przekracza 1,6 m śniegu a w niektórych latach u podstawy szczytu, na wysokości 2 515 m, zalega warstwa aż 2,5 m. Byliśmy tam na przełomie czerwca i lipca i w wyższych partiach leżało go jeszcze dużo.

Wszędzie coś dymi się lub bulgoce a powietrze przesycone jest oparami siarkowodoru. Czuć, że pod nogami wszystko się gotuje.

7. Yosemite National Park

Park Narodowy Yosemite znajduje się w środkowej Kalifornii na zachodnich zboczach gór Sierra Nevada. Większość z 3,6 mln odwiedzających rocznie park turystów trafia i pozostaje w Dolinie Yosemite zajmującej 18km2, przy czym teren parku to 3030 km2.

Yosemite jest najbardziej znany ze względu na granitowe urwiska, liczne wodospady i skupiska mamutowców olbrzymich zwanych sekwojami. Wysokości na terenie parku wahają się od 648 do 3997 m n.p.m. Najwyższym szczytem jest Mount Leyell. Wyróżnia się tutaj aż pięć stref roślinności. Na południu parku w Mariposa Grove można obejrzeć gigantyczne mamutowce olbrzymie. Największa nazywa się Grizzly Giant liczący 2700 lat. Jest on wysoki na 65 metrów, a jego średnica u podstawy liczy 9 metrów.

Jeśli chcecie zobaczyć słynne wodospady, powinniście odwiedzić Yosemite wiosną, bowiem najbardziej spektakularne są podczas roztopów, później stopniowo wysychają. My byłiśmy w Yosemite w październiku, nie było więc wielu wodospadów jednak piękna pogoda i park przybrany różnokolorowe liście wynagrodziły nam to z nawiązką.

Wjechaliśmy do Yosemite od strony US-395 (spaliśmy w Bishop) w drogę nr 120 tzw Tioga Road (uwaga od końca października do maja jest zamknięta, sprawdzajcie na https://www.nps.gov/yose/planyourvisit/wroads.htm)

Droga ta jest niezwykle malownicza i wiedzie przez cały park. Można z niej zjechać na Big Oak Flat Road wiodącą do Yosemite Village. Przed wjazdem do Parku zatankujcie do pełna. Na terenie parku jest jedna stacja benzynowa, przy czym jak tam byliśmy była zamknięta. Na stromych podjazdach auta spalają więcej więc nie dopuście do tego, by zabrakło Wam paliwa.

Odwiedziliśmy też Mariposa Grove i przekonaliśmy się na własne oczy jak sekwoje zmuszane są do rozmnażania. Sekwoja otwiera szyszki, żeby nasiona z nich wypadły tylko podczas pożarów. Ma ognioodporną korę i podczas pożaru giganty nie doświadczają wielkiego uszczerbku a szybko rosnące gatunki konkurencyjne jak świerki, sosny czy roślinność dolnych pięter lasu giną w płomieniach. Wówczas nasionko sekwoi wpada w żyzny popiół, kiełkuje i zanim życie się na pogorzelisku odrodzi, mała sekwojka już podrośnie. Po tym odkryciu, mikro pożary u stóp mamutowców są prowokowane przez człowieka i w ten sposób pozyskiwane są sadzonki tych niezwykłych drzew.

Nie udało nam się pojechać na Glacier Point, mieliśmy to zrobić w sierpniu 2020, niestety pandemia zniweczyła nasze plany. Jak tylko tam dotrzemy zaktualizuję wpis 🙂

8. Sequoia i Kings Canyon NP

Squoia. Spacer wśród gigantycznych drzew jest wspaniałym przeżyciem. Żeby go odbyć trzeba od wjazdu do parku wspiąć się krętą drogą na sporą wysokość, bo mamutowce olbrzymie zwane sekwojami rosną w przedziale od 1219 do 2438 m n.p.m. Najczęściej wjeżdza się do Parku od południa wjazdem Ash Mountain Entrance Station przy General Hwy (droga nr 198).

Warto zatrzymać się chwilę w Visitor Center, po pierwsze, by zapoznać się z ciekawostkami dotyczącymi sekwoi, obrać mapki szlaków i skorzystać np z toalety :). Jak zwykle w amerykańskich parkach narodowych ekspozycje są świetnie przygotowane i można w nich odbyć prawdziwe lekcje biologii, geografii i historii.

Następnie wybrać się na spacer jednym spośród wielu szlaków. Koniecznie odwiedźcie General Sherman Tree- największa i najstarsza sekwoja a przy okazji największy organizm żyjący na naszej planecie. Ma 83 m wysokości a średnica jego pnia u podstawy wynosi 11m ( łatwo policzyć, że obwód pnia ma ponad 34,5m!), waży około 1200 ton a objętość drewna to 1467 m3 (dla porównania hektar najbardziej zasobnego lasu świerkowego w Polsce ma około 1200 m3 drewna) a jego wiek szacuje się na 2500-3000 lat. Generała Shermana mogą odwiedzić osoby niepełnosprawne, jest dla nich specjalny parking nieopodal drzewa i króciutki szlak przystosowany dla osób na wózkach.

Kings Canyon. Z Visalii jedziemy drogą 63 do 180, która wiedzie do kanionu rzeki King. Zagłębiamy się w przepiękne góry, po drodze można odwiedzić drugie co wielkości drzewo : Generała Granta. Spotkamy też wodospady, możliwe że i czarne niedźwiedzie (my spotkaliśmy). Trasa jest niezwykle widokowa, pnąca się po ścianie urwiska. Dla osób o mocnych nerwach i bez choroby lokomocyjnej. Na końcu jest spory kemping, niestety w październiku już nieczynny. przy drodze rosną ogromne sosny „sugar pines” z których spadają gigantyczne szyszki.

Nie lubimy wracać po śladach wybraliśmy więc inną drogą nr 245, tak krętą drogą, że musiałam usiąść za kierownicą, żeby opanować mdłości. Nie było ani kawałka prosto, przechodziło się z zakrętu w zakręt. Makabra.Kiedy już zjechaliśmy do doliny, otworzyliśmy okna. Zapach kwitnących gajów mandarynkowy upajał. Okolice Fresno to właściwie spiżarnia Kalifornii. Jest tu bardzo żyzna gleba a położenie między górami zatrzymuje wilgoć i stwarza idealne warunki dla upraw warzyw i owoców.  Jadąc drogą między plantacjami napotkaliśmy samotny kiosk z winogronami, bezobsługowy. Winogrona popakowane były w półkilogramowe torby, wypisana była cena 2,5 dolara za sztukę i stała skrzynka-skarbonka na pieniądze. Wzięliśmy dwie, wrzucając należność. Super! Ciekawe jak ten sposób sprzedaży sprawdziłby się u nas…

samoobsługowy kiosk winogronowy

9. Dolina Śmierci

Death Valley National Park leży w bezodpływowej niecce schowanej między dwoma pasmami górskimi: Panamint a Armagosa, która leży w depresji dochodzącej do 86m pod poziomem morza i jest najgłębszą depresją obu Ameryk. Jest też jednym z najsuchszych i najgorętszych miejsc na Ziemi: 10 lipca 1913 roku temperatura osiągnęła 56,7 °C (134°F) i jest to światowy rekord temperatury powietrza. Gdy my byliśmy w dolinie pod koniec lipca temperatura sięgnęła 125°F i było to doświadczenie ekstremalne. Im bardziej zanurzaliśmy się w dolinę, tym bardziej ogarniało nas wrażenie, że jesteśmy na innej planecie. Beżowo-żółte krajobrazy z dziwnymi formacjami skalnymi i zero życia. Gorąco. Każde wyjście z klimatyzowanego samochodu było katorgą. Czuliśmy w oskrzelach żar wdychanego powietrza, zmieniliśmy sandałki na buty trekkingowe, bo parzyło nas w stopy. Mimo tych niedogodności, a może dzięki nim również, to miejsce nas urzekło. Surowe piękno natury, nieprzyjazne i niegościnne lecz niewyobrażalnie piękne. Na pierwszy ogień poszedł Dantes View. Warto wjechać pod górę, by go zobaczyć. Jest epicki. Potem Zabriskie Point, znany z filmu Antonioniego o tym samym tytule przepiękny oraz równie imponujące Sand Dunes. Kręciliśmy się po punktach widokowych do zachodu słońca. Rada: przed wjazdem do doliny zatankujcie auto „pod korek”, kupcie kanisterek wody destylowanej do chłodnicy i dużo wody dla siebie. Z tymi ekstremalnymi warunkami nie ma żartów a o odwodnienie jest niezwykle łatwo. Koniecznie noście okulary przeciwsłoneczne ze skutecznym filtrem i zasłaniajcie ramiona.

10. Joshua Tree National Park

Jest położony na terenie dwóch hrabstw: Riverside i San Bernardino oraz na dwóch pustyniach Sonora i Mojave. Zajmuje powierzchnię 3196 km2, nie jest więc wielki. Każda z pustyń ma odmienny klimat i tworzy oddzielny ekosystem. Sonora jest położona niżej, gorętsza i suchsza niż położona wyżej Mojave. Nazwę swą zawdzięcza drzewom Jozuego (jukka krótkolistna), których ogromna liczba rośnie na terenie parku. Park jest niezwykle klimatyczny, pełen ciekawych formacji skalnych. Częstym widokiem są ludzie uprawiający wspinaczkę. Latem jest tam bardzo gorąco, ponad 40 C.

12. Mono Lake

Mono Lake położone przy drodze CA 395 w pobliżu miasteczka Lee Vining jest mocno zasolonym, alkalicznym jeziorem. Jednym z najstarszych w Stanach. Jego wiek szacowany jest na conajmniej 760 mln lat. Polecam odwiedzić obszar zwany South Tufa Area, gdzie znajdują się najokazalsze tufowe formacje skalne, które powstały na dnie jeziora w wyniku reakcji chemicznych zachodzących między słonymi, zasadowymi wodami jeziora i słodkowodnymi źródłami na dnie. Lustro wody opadło o kilka metrów w wyniku niekontrolowanego poboru wody przez Los Angeles i tufy pojawiły się na powierzchni. Tworzą niesamowity krajobraz. Na jeziorze są dwie wyspy, które są terenami lęgowymi wielu gatunków ptaków. Wiosna jest tu rajem dla ornitologów i miłośników ptaków.

13. Bristlecone Ancient Pines Forest

Zagajnik najstarszych sosen ościstych (długowiecznych) znajduje się w Górach Białych-The Ancient Bristlecone Pine Forest na wysokości 3100 m n.p.m. Sosny te mają ponad 4000 lat i występują na terenie stanów Nevada (widzieliśmy je w parku narodowym Great Basin), Utah i właśnie w Górach Białych wschodniej Kalifornii. Sosny tego gatunku uważane są za jedne z najbardziej długowiecznych drzew na świecie. By do nich dotrzeć należy z drogi US-395 zjechać w drogę CA- 168 a z niej zjechać w pnącą się stromo pod górę White Mountain Road. Na górze znajduje się Visitor Center i trzy szlaki. Najkrótszy liczy 1000 m. W październiku było tam już zimno (poniżej 0) i wiał porywisty, bardzo silny wiatr. Spacer na tej wysokości może sprawiać problem osobom, które nie aklimatyzują się łatwo w górach. Jednak warto!

14. Alabama Hills

Miłośnicy westernów koniecznie muszą odwiedzić Alabama Hills, położone tuż koło Lone Pine przy drodze US-395. To w tych niesamowitych plenerach kręcono większość produkcji z Johnem Waynem :). W Lone Pine jest nawet muzeum kina i można się w nim przenieść w czasy świetności tego gatunku filmowego. Kręcono tu też, między innymi, sceny z Iron Mana.

W tym przypadku zdjęcia zastępują tysiące słów, a robią się tu same.

15. San Diego

To miasto na południu zachwyciło nas położeniem, starą częścią, parkiem Bilaboa, nabrzeżem i Cabrillo Monument. Do tego fantastyczna pogoda cały rok. Nie zwiedzaliśmy go dokładnie, bo spędziliśmy tam tylko jeden dzień, ale jeszcze tam wrócimy.

16. Big Basin Redwoods State Park

Warto zaplanować wizytę w najstarszym parku stanowym Kalifornii- Big Basin Redwoods SP, który znajduje się nieopodal Santa Cruz (drogą CA-9 na północ a następnie Big Basin Hwy). Wspominając przechadzki wśród gigantów w Redwoods National Park nie mogłam się doczekać ponownego spotkania z tymi przepięknymi i majestatycznymi drzewami. Na miejscu okazało się, że park jest ponownie otwarty dla odwiedzających, po prawie dwuletniej przerwie. W 2020 roku nawiedził ten las katastrofalny pożar. Spłonęło 98% lasu oraz cała infrastruktura wraz z Visitor Center! Część gigantów na szczęście przeżyło. Niestety drzewa straciły korony i nie są już takie wysokie, a dorastały do ponad 100 m. Trzeba wielu lat (może setek), by las się odrodził. Przechadzaliśmy się po pogorzelisku i podziwialiśmy siłę natury, która reanimowała ten las.  Zrozumieliśmy też dlaczego rosnące tu sekwoje nazywane są wieczniezielonymi. Spalone kikuty zaczęły już porastać nowymi, zielonymi gałązkami. Jeśli wybierzemy się jeszcze raz do Kalifornii odwiedzimy ten park, by zobaczyć zmiany, mam nadzieję na lepsze. #BackToBigBasin