W związku z tym, że 15 sierpnia wypadł w sobotę otrzymaliśmy wolny piątek. Postanowiliśmy w ten przedłużony weekend odwiedzić Spreewald. Łużyce Dolne, bo tak nazywa się ta kraina geograficzna leżą w Niemczech niedaleko granicy z Polską nad rzeką Szprewą. Zamieszkują je Serbołużyczanie, o który wzmianki pochodzą z IX wieku.

Podczas ostatniego zlodowacenia rzeka Szprewa została porwana na dziesiątki strumieni i drobnych nurtów a mieszkający tam ludzie przekopali kolejne dziesiątki kanałów tworzące sieć o łącznej długości ponad 950 km. W tym labiryncie dróg wodnych ukryte są malownicze wioski, po których porusza się pieszo lub łodzią. Jedną z takich przepięknych idyllicznych wiosek jest Lehde.

14 sierpnia

Nasze zwiedzanie tego fascynującego regionu rozpoczęliśmy od miasteczka Burg (Bórkowy). Wjechaliśmy do centrum, zaparkowaliśmy w pobliżu śluzy i portu. Tam wynajęliśmy kajaki i ruszyliśmy w zieloność. Pierwszy raz w życiu płynęłam kajakiem. Z tyłu siedział Wojtek, który pierwotnie był główną siłą napędową naszej łodzi. Podobnie było w kajaku Lenkich: z przodu Anitka a za nią Wienio. Pierwotnie nasza przejażdżka miała trwać dwie godziny, pan obsługujący najem wskazał nam dwugodzinną trasę. Była przepiękna ale zajęła nam 3,5 godziny. Widocznie czas przepłynięcia został oszacowany dla bardziej wprawnych kajakarzy. Po drodze pokonaliśmy dwie śluzy, które sami musieliśmy obsłużyć. Pierwsza była starsza i bardzo ciężko się to robiła, druga zdecydowanie nowsza i łatwiejsza w obsłudze.

Kanałami nie mogą pływać żadne jednostki silnikowe, w związku z tym panuje tam niezwykle relaksująca cisza. Na brzegach rosną duże drzewa, płynie się więc w cienistym tunelu. Podczas tegotygodniowych upałów było to bardzo miłe doświadczenie. Spotkaliśmy sporo kaczek, kilka piżmaków i nutrie, ryby co chwile podpływały pod samą powierzchnię. Ostatni odcinek (najdłuższy) płynęliśmy głównym nurtem Sprewy, niestety pod prąd. Nie był bardzo silny, ale i tak dał nam się mocno we znaki.

Na koniec, po oddaniu kajaków i zapłaceniu spróbowaliśmy ogórków przygotowanych na 7 rodzajów. Spreewald z nich słynie 🙂

Poniżej galeria ze zdjęciami z tego dnia.

Po zakończeniu rejsu pojechaliśmy do przepięknej Lehde potwierdzić najem charakterystycznej dla tego regionu łodzi Kahn. Zamówiliśmy dwugodzinny rejs dla naszej szóstki, bo wieczorem dojechali do nas Łaki.

Wioska jest faktycznie przepiękna

Nocowaliśmy w pobliskim Cottbus czyli Chociebożu, na starym mieście. Miasto pozytywnie nas zaskoczyło. Zjedliśmy bardzo smaczną kolację w klimatycznym Stadtwachter.

15 sierpnia

Ten dzień zaczęliśmy wcześnie, od porannej przejażdżki łodzią Kahn w idyllicznym Lehde. Właściwie słowa są zbędne, to były mega relaksujące dwie godziny. Najpierw płynęliśmy dzikimi kanałami przez rezerwat biosfery UNESCO (obszar Spreewaldu został uznany nim w 1991r.) i byliśmy tam praktycznie sami. Była niesamowita cisza, słychać bylo tylko plusk wody i odgłosy przyrody. Wokół soczysta zieleń przetykana od czasu do czasu różowymi chmurami kwitnącej mydlnicy lekarskiej. Następnie przez wioskę, większymi kanałami, na których spotkaliśmy innych flisaków wożących duże grupy turystów, głównie emerytów.

Po tak wspaniale zaczętym dniu udaliśmy się na spacer, kawkę i przekąski. Znaleźliśmy muzeum ogórka i kiermasz rozmaitych produktów lokalnych, wśród których znaleźliśmy ceramikę z Bolesławca!

Kolejnym odwiedzonym przez nas miejscem było miasteczko Schlepzig. Znajduje się tam muzeum z tradycyjnym, szprewaldzkim gospodarstwem rolnym. Odbyliśmy swoistą podróż sentymentalną, bo każdy nas odnalazł coś, co kojarzyło mu się z domem dziadków :). Największe jednak wrażenie zrobiła na nas, rosnąca na środku podwórza gigantyczna lipa. Zgodnie stwierdziliśmy, że to najpiękniejsza lipa, jaką widzieliśmy. Myślę, że to właśnie taka lipa zainspirowała Kochanowskiego.

Schlepzig znajduje się nieco dalej od centrum regionu w tak zwanym Unterspreewald, który nie jest tak tłumnie odwiedzany. Faktycznie, miasteczko było praktycznie wyludnione. Tylko za mostem, koło lokalnego browaru było sporo osób. Można tam było wypożyczyć kajak i popływać po rezerwacie a także napić się piwa i zjeść lokalny specjał- zupę gulaszową, co skwapliwie uczyniliśmy. Tylko Wienio nie pojadł, bo dla wegetarian nie bylo nic, poza preclami i ogórkami.

Dzień zakończyliśmy kolacją w Indyjskiej restauracji w Cottbus. Bardzo pysznie tam było.

Po śniadaniu z Kicią ruszyliśmy w drogę powrotną do domu a pozostała czwórka postanowiła eksplorować kajakami kanały okolic Schlepzig.

To był bardzo udany weekend. Polecam

Poniżej filmik z naszego wyjazdu 🙂

Spreewald sierpniowy „długi weekend”