Stało się. Kupiliśmy bilety do Windhuk w Namibii. Pora na wyskok na bezdroża. Zew Afryki odczuwałam coraz bardziej i po głębokiej analizie klimatu, bezpieczeństwa, bogactwa flory i fauny oraz skarbów przyrody nieożywionej wybór padł na Namibię. Kraj ten jawi się niezwykle interesująco: przepiękna i bardzo sucha pustynia Namib z ogromnymi, ciemnopomarańczowymi wydmami, pełna życia pustynia Kalahari do tego jeden z najciekawszych parków narodowych Etosha, Wybrzeże Szkieletów i wodospady na rzece Kunene. Poczytaliśmy i nie mogliśmy się mu oprzeć. Planujemy wynająć samochody terenowe z namiotami na dachu i pełnym wyposażeniem kempingowym. Liczymy na piękną pogodę i kontakt z naturą. Tym razem przygoda zaplanowana jest na 15 dni a trasa wygląda następująco:

Lądujemy w Windhuk, następnego dnia ruszamy na pustynię Kalahari do Bagatelle, stamtąd dwa dni w Sesriem, następnie wybrzeże Atlantyku i Swakopmund, Spitzkoppe, Palmwag, Epupa Falls, Ruacana, Etosha, Africat i powrót z Windhuk.

Odpuszczamy południe kraju ze słynnym kanionem rzeki Rybnej. Po 4 wizytach nad Wielkim Kanionem stwierdziliśmy, że na razie wystarczy nam tego typu wrażeń. Planujemy za to odwiedzić wioskę Buszmenów ludu San i wioskę plemienia Himba. W tej chwili kompletujemy ekipę. Wygląda no to, że będziemy podróżować w trzy auta. Do zobaczenia.